Czy Ty też czasem masz tak, że z zachwytu, aż nie wiesz co powiedzieć?
Co dzień utwierdzam się w przekonaniu, że ludzie nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać , a moja praca dawać ogrom radości:) Po tylu latach nadal są takie momenty, kiedy serce bije mi szybciej, duma rozpiera…a najszczerszy uśmiech nie schodzi z twarzy. Jeden z tych momentów nastąpił przed chwilą gdy Pan Marcin, z którym pracuję od września 2019 roku, przysłał mi poniższy tekst i zdjęcia podsumowujące fragment naszej współpracy (bo, uwaga, uwaga to jeszcze nie koniec 🙂
Przeczytajcie proszę uważnie. To wspaniała historia człowieka, który na moich oczach przeszedł niesamowitą przemianę nie tylko zewnętrzną, ale przede wszystkim wewnętrzną. Podziwiam go za odwagę, za to, że chciał podzielić się z Wami intymnym kawałkiem własnego życia, za determinację, pozytywne nastawienie. Za to, że przełamuje własne bariery i przekonania! A wiecie co jest najlepsze? Zaraża tym innych 🙂
Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się czy dacie radę, czy jest sens zaczynać zmianę, czy to ten moment…to nie wahajcie się. Działajcie! Ja wierzę, że i Wam się uda. A teraz milknę i daję głos Panu Marcinowi 🙂
Byłem szczupłym dzieckiem…
Nazywam się Marcin mam 43 lata. Całe dziecięce i nastoletnie życie byłem szczupłym lubiącym sport chłopakiem (zrobienie 50 pompek nie stanowiło dla mnie problemu, grałem w piłkę nożną i w szkolnej reprezentacji piłki ręcznej i koszykówki).
Niestety czym lat przybywało przybywało również kilogramów. Moja waga zaczęła systematycznie rosnąć mniej więcej od 18 roku życia, coraz bardziej zmieniał się też mój tryb życia z aktywnego na bardziej siedzący (praca, dom) pojawiało się coraz więcej złych nawyków nieregularne posiłki, fastfoody itp. na zasadzie nie ważne gdzie, nie ważne jak, byle zjeść i do przodu. Potrafiłem rano zjeść śniadanie, później w pracy byle co drożdżówka, bułka i wieczorem po powrocie do domu zaczynał się jak ja to mówię festiwal jedzenia obiad bo przecież nie jadłem, po obiedzie coś dobrego i za kawałek kolacja bo przecież bez kolacji iść spać nie można.
Gdy waga wzrosła, długo odsuwałem myśl o zmianie …
Przez te wszystkie lata mojego przybierania na wadze nawet jak myślałem żeby coś ze sobą zrobić to po dwóch-trzech dniach przychodziła myśl, kurczę przecież ja ciężko pracuje i wszystkiego sobie mam odmawiać i tak się kończyło zanim się jeszcze
zaczynało moje odchudzanie. Nie ma też co się oszukiwać, że nigdy do tej pory, na poważnie, pod okiem kogoś doświadczonego się nie odchudzałem, a i moich prób przez te ok 20 lat były może dwie góra trzy. Sygnały jaki wysyłał mi organizm w postaci nadciśnienia, poważna zakrzepica oka w 2013 roku przy której o mało nie straciłem wzroku w jednym oku, nie były w stanie mnie zmotywować do walki o normalność. Wszystko przez to że brałem całkiem sporo leków na nadciśnienie dzięki którym funkcjonowałem całkiem dobrze.
Nie pomagały namowy syna, żony, rodziców i teściów mówiących Marcin musisz coś z tym zrobić, bo idzie to w złym kierunku (to zdanie najczęściej powtarzał mój tata). I tak to trwało przez długie lata do momentu kiedy to przyszedł sierpień 2019 i „słynny”wyjazd na mazury z rodziną. Wtedy też moja rodzina wybrała się na rowerki wodne, na które mnie również namawiano. Oczywiście namówić się nie dałem tym razem choć w duchu żal i frustracja była. Następnego dnia również były rowerki i całe szczęście pamiętając poprzedni dzień tym razem z dużymi oporami ale dałem się namówić. Wtedy to moja
chrześnica robiła zdjęcia które po zakończonych atrakcjach dnia rozsyłała, wpadły również do mnie. Po obejrzeniu jednego ze zdjęć i szoku jakiego doznałem oglądając je natychmiast zostało ono usunięte z mojego telefonu.
Po prostu wyglądałem na nim monstrualnie to nie był rowerek i Marcin tylko MARCIN i rowerek. Usunięcie zdjęcia z telefonu nie spowodowało że zapomniałem o nim i o tym jak wyglądam.
Nadszedł moment, w którym musiałem powiedzieć STOP…
Zaraz po powrocie z mazur miałem przykrą rodzinną uroczystość – pogrzeb chrzestnego. Podczas szykowania się na pogrzeb okazało się że największa czarna koszula kupiona niecały rok wcześniej jest przyciasna i nie mogę się w niej dopiąć, przelało to wtedy szalę goryczy.
Podjąłem wówczas pierwszą ale wewnętrznie głęboką w sobie decyzję że muszę coś z tym zrobić. Rano powiedziałem o tym żonie i synowi. Zaczęliśmy wspólnie się zastanawiać co będzie najlepsze i wtedy przypomniałem sobie o bracie ciotecznym który schudł ok 40 kg z Panią Agnieszką z Poradni Dietetycznej 4LINE. Zadzwoniłem i umówiłem się na spotkanie 20 września 2019 r. Podczas spotkania w rozmowie z Panią Agnieszką przekazałem szczerze wszystkie moje sugestie i chęć zrobienia porządku ze swoją otyłością a punktem mocno motywacyjnym który sobie założyłem były 18 urodziny syna w czerwcu 2020 roku.
Zmiana przyszła naturalnie, a ja mam 52 kg mniej
Pani Agnieszka okazała się osobą niesamowicie miłą z wielką wiedzą i co bardzo ważne doskonale rozumiejącą potrzeby osób otyłych która przygotowując dietę nie stosuje tylko zakazów i nakazów a wprowadza tak posiłki żeby osobie na redukcji masy ciała jak najbardziej pasowały. Oczywiście aktywność fizyczna przy diecie jest bardzo ważna i mi udało się ją wdrożyć. Na początku były to spacery, później doszedł basen 2-3 razy w tygodniu a od późnej wiosny jeżdżę również na rowerze. Najważniejsze zachować we wszystkim zdroworozsądkowe podejście i zmienić swoje nastawianie. Ja 20 lat pytałem się siebie czy mi się chce iść na spacer, basen czy rower i w 95% odpowiedź była negatywna a teraz przestałem się już siebie pytać tylko wstaję z kanapy i idę, ponieważ podejrzewam że jak się zacznę siebie pytać to odpowiedź może nie być dla mnie satysfakcjonująca. Bardzo ważna w odchudzaniu jest psychika, nastawienie, i wsparcie profesjonalisty który przez ten cały proces poprowadzi i nauczy jak komponować posiłki aby były zdrowe i smaczne.
Na dzień dzisiejszy mam już 52 kg mniej i koniec pierwszego etapu zbliża się coraz większymi krokami. Przez ten czas wiele się zmieniło w moim życiu od tak prostych rzeczy jak łatwiejsze zakładanie obuwia, czy ograniczenie tabletek na ciśnienie o połowę, a na zakupie ubrań w normalnych sklepach a nie XXXXL kończąc.
Przygodo trwaj!
Drugim etapem ale jakże ważnym będzie utrzymanie tego co udało mi się do tej pory wypracować, ale przy Pani Agnieszce i zmianach żywieniowych jakich się cały czas uczę jestem pewien że to się uda.
Pozdrawiam Marcin
Comments are closed here.